Kierowcy w Kambodzy ucza sie od malego. Czekajac na autobus widzielismy 2-3 letnie dzieci jadace razem z cala rodzina na jednym motorku. Dzieci siedzialy na pierwszym miejscu i kierowaly razem z tata.
Jechalismy lokalny autobusem - 300 km - 6h - 4$.
Autobus OK, tylko siedzenia z drermy. Tylek i plecy mokre. W odroznieniu od poprzednich krajow. Tutaj AC nie jest ustawiona na maksa. Moze to ocali moje gardlo, ktore boli mni juz drugi tydzien.
Wioski w Kambodzy sa nie do opisania. Bambus,trzcina i drewno. Bawoly ciana wozy, etc.
Na dworcu w Siem Reap tuk tukowcy nas napastuja. Mial na nas czekac zabukowany w poprzednim hostelu dowoz z kartka moim nazwiskiem. Goscia nie bylo, za to pozostali musieli go widziec wczesniej, bo powtarzali moje nazwisko. Juz prawie odjezdzalismy z jednym z nich, kiedy pojawil sie nasz host.
Jutro ruszamy zwiedzac Angkor - zarezerwowalismy tuk tuka na caly dzien.